Dni mijały mi spokojnie,
praca, dom, szkoła Kuby. Cichy już nie odwalał mi żadnych numerów. Na
szczęście, bo ostatnia akcja wystarczająco wystraszyła Kubę. W środę była
wywiadówka u Niego w szkole. Okazało się, że opuścił się trochę w nauce, ale to
jeszcze żadna tragedia. Oceny nadal ma na poziomie czwórek, nigdy
nauka nie była dla Niego wyzwaniem. Wręcz przeciwnie, nauka była dla Niego
odskocznią, wyzwoleniem od problemów, podobnie jak koszykówka. Jedyny problem z
ocenami tkwił w matematyce, a ja jestem z tego kompletna noga.
Muszę znaleźć mu jakiegoś korepetytora, ale na razie się wstrzymam. Kuba prosił abym mu dała czas do poprawy, nie jest skłonny do proszenia o pomoc. To perfekcjonista. Zwłaszcza jeśli to ma związek z nauką, w sumie jeśli chodzi o jakikolwiek aspekt Jego życia. Ja jako siostra zawsze jestem skłonna do pomocy, ale ustaliliśmy, że jeśli On nie poprosi, to ja mam się nie wtrącać.
Muszę znaleźć mu jakiegoś korepetytora, ale na razie się wstrzymam. Kuba prosił abym mu dała czas do poprawy, nie jest skłonny do proszenia o pomoc. To perfekcjonista. Zwłaszcza jeśli to ma związek z nauką, w sumie jeśli chodzi o jakikolwiek aspekt Jego życia. Ja jako siostra zawsze jestem skłonna do pomocy, ale ustaliliśmy, że jeśli On nie poprosi, to ja mam się nie wtrącać.
- Jeśli będę potrzebował pomocy to o nią
poproszę. Jeżeli zawsze będziesz mi pomagać to nigdy nie będę samodzielny.
Takie słowa usłyszałam od Kuby, gdy miał 5
lat gdy chciałam mu pomóc przy sznurowaniu butów. Jest ode mnie 12 lat młodszy,
ale czasem się zachowuje jak facet po trzydziestce. U Nas w domu czasami to On
odgrywał rolę starszego. Pilnował czy jadłam śniadanie, czy wzięłam szalik.
Czasami jak mieszkałam w akademiku to dzwonił i pytał jak się czuję, czy jadłam
porządny obiad. Moje koleżanki padały z zachwytu jak zabierałam go na weekend
do Wrocławia, był naszym skarbem.
Teraz nie mogę powiedzieć
o Nim mały Kubuś jak zawsze było. W
momencie jak przyjechałam do Lublina po telefonie z policji i go zobaczyłam to
nie mogłam uwierzyć na własne oczy. Wiem, że nie przyjeżdżałam do domu tak
często jak chciałam, ale żeby własnego brata nie poznać to już jakiś szok.
Wyrósł jak na swój wiek, już teraz jest wyższy ode mnie o co najmniej 5 cm, a
mam wrażenie, że ciągle jeszcze rośnie. W sumie to zrozumiałe, ale ja dalej
jestem w szoku. Zmieniła się także Jego postura, zmężniał. W sumie 15 lat to
już taki wiek, że już nie chłopiec, ale jeszcze nie mężczyzna. Z Kuby w sumie
to nigdy nie był chłopiec. Nawet w patowej sytuacji, czy najbardziej
kłopotliwej potrafił znaleźć rozwiązanie i wyjść z podniesioną głowa. Tego się
muszę od Niego jeszcze nauczyć.
W czwartek po zebraniu
byliśmy z Maćkiem z siebie dumni. Po przedstawieniu naszej propozycji prezes
się uśmiechnął i powiedział, że to świetny pomysł i na pewno się spodoba.
Zaprojektowaliśmy buteleczkę i nazwaliśmy zapach Oh Yes.
Pomysł się spodobał nawet Hannie, więc jest rewelacyjnie,
ponoć ciężko jest ją zadowolić. Mam wrażenie, że nie tylko w tym aspekcie Jej
życia. Lepiej nie będę się zagłębiać w ten tok myślenia. Dla własnego zdrowia
psychicznego.
W piątek po pracy muszę
pędzić do domu, bo na 20 mam się stawić w barze. Zaczynam swoja przymusową karierę barmanki. Coś mi się wydaje, że
kolorowo to nie będzie. Ale co tam, nie dam z się przegonić. Mam cel i tego się
trzymam. W domu biorę szybki prysznic, zjadam obiad w biegu, żegnam się z Kuba
i zamykam drzwi. Muszę pędzić, aby jeszcze mi się od Czarka nie oberwało.
Wychodząc z kamienicy
zauważam samochód Czarka.
- Co ty tu robisz?
- Przyjechałem po Ciebie. Nie myślałaś
chyba, że dam Ci samej spacerować po nocy?
- Miło z Twojej strony.
Mówię wsiadając do auta. Cieszę się, że nie
muszę tłuc się podmiejskim po zmroku, aby dostać się do baru.
- Niezła bryka.
- To najnowszy RANGE ROVER 3.0TD V6 AUTOBIOGRAPHY. Na specjalne zamówienie mi go podrasowali. Wiesz wnętrze typu biel i
czerń, elektronika, przyciemniane, kuloodporne szyby itp.
- Kuloodporne szyby?
- Tak mała. Niestety nie jest już jak
bezpiecznie jak kiedyś.
- Może jakbyś miał bardziej legalną pracę
to by Ci nie były potrzebne.
- Werka nie zaczynaj. Już kiedyś to
przerabialiśmy. Nie każdy ma tyle szczęścia co Ty.
-
Słońce nie chciałem Cię zasmucić. Nie miałem na myśli sytuacji związanej z
twoją rodziną. Bardziej chodziło mi o Ciebie. Jesteś inteligentna,
wykształcona. Wiem, że to do dupy i pretensjonalne, ale dasz radę. Masz siłę
aby przezwyciężyć tą sytuację, masz też Kubę i mnie. Wiem, że myślisz o mnie w
najgorszych określeniach, ale robię co mogę. Sorry, jeśli to nie wystarcza…
- Nie Czarek. Ty mi pomogłeś w takim
stopniu w jakim mogłeś. Każdy jak się dowiedział w jakiej jestem sytuacji
spierniczał gdzie pieprz rośnie. Ty jeden się postawiłeś i mi pomogłeś. I
jestem Ci wdzięczna. Odpracuje dług. Bądź spokojny.
Mówię z uśmiechem i
wysiadam z auta. Droga nam zajęła kilka minut. W sumie nie dziwie się. Pewnie
każdy widząc auto Cichego zmieniał pas aby mu nie daj co przeszkadzać na
drodze. Wchodzę do klubu z Czarkiem, tym razem na bramce stoi inny goryl, chyba
Paweł.
- Dobra ja idę do biura, jakbyś czegoś
potrzebowała to śmiało możesz do mnie przyjść, albo zwrócić się o pomoc do
Sylwii. To jedyna brunetka oprócz Ciebie.
- Czy to jakiś wyznacznik? Zatrudniasz same
blondynki a my jesteśmy wyjątkami?
- Jesteście wyjątkowe. Sylwia to siostra
mojego najlepszego kumpla, który zginął kilka lat temu na misji w Iraku.
Obiecałem mu, że zaopiekuje się Sylwią.
- Opiekujesz się nią zatrudniając ją w
barze?
- Jest TYLKO barmanką tak jak ty. I wszyscy
wiedzą, że obie jesteście nietykalne. Jak tylko ktoś będzie w stosunku do was,
że tak powiem mało subtelny i delikatny to będzie miał ze mną do czynienia. Jak
dobrze mnie znasz to wiesz, że ze mną to nie przelewki.
- Wiem Czarek. Spoko i dzięki.
Czarek idzie do gabinetu, a ja muszę się
zabierać do roboty. W końcu w weekendy jest niezły ruch w barze, więc zamiast
myśleć o niebieskich migdałach idę szukać Sylwii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz