Jestem oszołomiona widząc Kamila przed
barem.
- Co Ty tu robisz do cholery?
- Raczej co Ty tu robisz? Pracujesz w tym
klubie?
- Tak.
- Przecież praca u mnie nie jest tak źle
płatna, prawda?
- Nie… Znaczy tak… Znaczy jest dobrze
płatna.
- Więc dlaczego pracujesz w takiej
spelunie?
- Jak to taka speluna to co Ty tu robisz?
- Yyyy… Byłem niedaleko i kolega
powiedział, że tu jest taki klub…
- Niech zgadnę. Gdzie jest striptiz i
panienki na zawołanie?
- NIE! Ja jestem tu barmanką.
- Ale dlaczego?
- Jak myślisz? Dlaczego człowiek pracuje?
Masz trzy podpowiedzi. Pierwsza – z nudów dla zabicia czasu. Druga – dla
pieniędzy. Trzecia – bo to lubię.
- No wiem, że dla pracujesz aby zarobić,
ale nie rozumiem.
- Nie musisz.
Już chciałam się odwrócić i wejść do klubu.
Ta rozmowa nie ma sensu. Wolałam poczekać w środku na Czarka, ale Kamil złapał mnie za łokieć i do
siebie przyciągnął. Ale on jest umięśniony, nawet przez kurtkę czuję Jego
muskuły.
- Powiedz mi dlaczego. Mogę Ci pomóc jak mi
powiesz.
Szepcze mi to do ucha takim delikatnym i
zarazem męskim głosem, że zaraz się roztopię. Matko i córko. Zaraz padnę do
Jego stóp i będę błagać, aby te Jego wyraziste wargi wreszcie mnie pocałowały.
Co się ze mną dzieję? Odsuwam się delikatnie jak tylko mogę, ale mam nogi jak z
waty. Nawet nie mogę pojąć co się ze mną dzieje.
- Wiesz…
- Werka!
Odwracam się nagle słysząc wyrazisty i
zdenerwowany głos Czarka. Stoi w drzwiach klubu z bramkarzem i patrzy na mnie
posępnie. Nie, raczej z mordem w oczach. I co najgorsze nie patrzy na mnie
tylko na Kamila i Jego dłoń, która opasa moją talię. Nawet nie wiem kiedy to
zrobił. Odsuwam się na bezpieczną odległość od Kamila.
- Już idę Czarek.
- To Twój facet?
- Nie, to przyjaciel, który mi pomaga.
- Przyjaciel?
- Tak. Wyobraź sobie, że istnieje coś
takiego jak przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Spróbuj kiedyś.
- Mogę spróbować z Tobą. Ale wolałbym
przyjaźń z profitami.
I powrócił pewny siebie dupek.
- Jak dorośniesz to wrócimy do tej rozmowy.
- Werka!!
- Matko już idę Czarek. Nie krzycz tak bo
całe osiedle obudzisz.
Zaraz się załamię. Mam już po prostu dość. Faceci patrzą na siebie
jak jacyś jaskiniowcy przed rzuceniem się na zdobycz. Normalnie burza
testosteronu. Napięcie jest po prostu namacalne. Jak dwa psy, które muszą
zaznaczyć teren. Nie zdziwię się jak zaraz zaczną się obwąchiwać i warczeć. A
najśmieszniejsze jest w tym fakt, że ja, styrana po całym dniu, stoję między
tymi ważniakami od siedmiu boleści jak jakaś sierota. Na szczęście z klubu
wychodzi Sylwia.
- Co ty się dzieje?
- Nic.
Krzyczymy prawię jednocześnie.
- Dobra Czarek spadamy bo padam, na pysk a
mały zaraz wstaje i muszę mu zrobić śniadanie.
Mówiąc to Sylwia totalnie olewa całą
sytuację i idzie do auta Czarka.
- Chodź Werka.
Czarek mówi to i otwiera mi drzwi od
pasażera. Gdy chcę zrobić krok zatrzymują mnie ledwo słyszalne słowa Kamila.
- Nie idź z nim.
- Dlaczego?
- To Cichy.
- Wiem.
- On jest z mafii.
- Wiem.
- Nie idź z nim. On jest niebezpieczny. Ja
Cie odwiozę.
- Kamil, spokojnie. Czarek jest jak
rodzina. Nic mi się nie stanie. Raczej dzięki niemu żyję.
- Co?
- Pogadamy z poniedziałek. Jutro też
pracuję, a ledwo stoję.
- Nie, wcześniej.
- Kamil padam na twarz…
- Spotkajmy się w niedzielę.
- A dasz mi w końcu spokój jak się zgodzę.
- Powiedzmy.
- To ok. Wiesz gdzie mieszkam. W niedzielę
o 18. Do tego czasu się prześpię i trochę ogarnę.
- Super.
Mówi to z taką ulgą w głosie, że aż się
uśmiecham. Odprowadza mnie do auta Czarka, który mam wrażenie, że zaraz zacznie
ciskać piorunami.
- Czarek to Kamil, mój szef. Kamil, to
Czarek mój najlepszy przyjaciel.
Faceci witają się podając sobie dłoń z miną
zbitego psa, gdy z auta dobiega nas głos wkurzonej Sylwii.
- Cześć Kamil, jestem Sylwia, wkurzona i
niewyspana kobieta, która zaraz wysiądzie i kopnie w dupę jak nie wsiądziecie
do tego samochodu!
- Dobra jedziemy. Wskakuj Czarek. Na razie
Kamil.
Mówię zamykając drzwi.
- Dobranoc Weroniko. Słodkich snów.
To mówić kieruje się do swojego auta, a my
odjeżdżamy.
- To Twój szef?
- Tak. Zaczęłam pracę w poniedziałek.
Mówiłam Ci Czarek.
- Wiem, ale nie sądziłem, że pracujesz dla
Niego.
- Znasz Kamila?
- Można tak powiedzieć. Kiedyś byliśmy
kumplami. Potem nasze drogi się rozeszły. Jak poszedłem w swoją drogę, on
zaczął działać w reklamie i założył własną firmę. Nigdy więcej się Ne
spotkaliśmy, aż do dziś.
- Nie wiedziałam.
- To teraz już wiesz.
Podjeżdżamy pod mój dom i wysiadam.
- Uważaj na Niego Werka. Wiem, że wygląda
na miłego i sympatycznego, ale nie daj się wkręcić. Traktuje dziewczyny jak
zabawki, a potem sobie odpuszcza. On nie jest wart Twojego czasu.
- Dzięki Czarek za ostrzeżenie, ale pozwól,
że sama będę decydować.
- Spoko mała. Jak tylko uprzedzam. Spadam
odwieźć Syl do domu. Do wieczora.
- Na razie.
Wchodzę do mieszkania i patrzę na zegar.
Jest prawie 6 rano. To był zaskakujący początek dnia. Czarek i Kamil… Muszę ich
wypytać o wszystko. Kuba niedługo wstanie, a ja nie wiem, czy będę mogła
zmrużyć oko. Jednak gdy tylko moja głowa dotyka poduszki odpływam. Ciekawe co
przyniesie kolejny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz