niedziela, 24 kwietnia 2016

Otwórz oczy... Rodział 15






- Kto?
- Przemek. Wspomniałaś to imię w trakcie naszego, jakby to delikatnie nazwać? Małego nieporozumienia?
- Nieporozumienia. Dobrze powiedziane.
- Więc?
- Co więc?
- Weronika nie jesteś głupia, więc się tak nie zachowuj. Pytam się kto to jest Przemek?
- A co to do cholery jasnej, jakieś przesłuchanie?

Wstaję z kanapy i podchodzę do lodówki. Muszę się napić wody. Zimnej wody. Wspomnienia zalewają mnie z prędkością odrzutowca.
- Werka powiedz mi.
Zdaję sobie sprawę z obecności Kamila. Stoi tuż za mną. Czuję Jego ciepły oddech na szyi. Odwracam się, aby stanąć z Nim twarzą w twarz. Chyba to był błąd, ogromny błąd. Tonę w tych Jego oczach i w tym momencie bym mu powiedziała wszystko. Biorę głęboki oddech i zamykam oczy.
- Powiedz Werka. Może mogę Ci jakoś pomóc?
- Pomóc? Nie bądź śmieszny. Akurat tu nikt nie może pomóc. Zresztą to już nieważne. Jeśli chodzi o kasę na spłatę Żylety to pożyczyłam od Czarka. Nie naliczył mi odsetek i rozłożył dług na raty. Oprychom Żylety oddałam kasę w obecności Czarka, więc wiedzą, że jestem pod Jego, że tak powiem opieką. Chodź akurat, nie wiem, czy to trafne określenie. Chociaż w sumie, Czarek pomógł mi z remontem, z całą papierologią związaną z Kubą i innymi bzdetami. On się nie odwrócił jak inni. Pomógł mi, na tyle na ile mógł. Wiadomo, że nie mógł poświęcić swojej reputacji dla mnie, chociaż powiedział, że postara się mi pomóc z całych sił. Chciał, abym zamieszkała z Kubą u Niego, że będziemy razem, a  wtedy dług byłby anulowany. Ale Ja nie mogłam tego zrobić. Myśląc o Kubie to wiadomo, że tak byłoby najłatwiej, ale nie. Nie mogę dopuścić, aby Kuba się obracał w tych kręgach. Nie mogłabym także oszukiwać Czarka i żyć z nim w takim związku, jeśli można to tak nazwać. Więc pomógł mi jak mógł i na ile ja mu pozwoliłam. I tak oto dochodzimy do miejsca w którym jesteśmy.
Kamil łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. Więzi mnie w najbardziej namiętny i seksowny ze znanych mi sposobów, w swoich ramionach.
- Werka, powiedz, kto to jest Przemek, proszę…
Ten wzrok, chyba słowo proszę, dużo go kosztowało i bardzo rzadko opuszcza Jego usta. Mam wrażenie, że mogę mu powiedzieć wszystko. Zwłaszcza, że Jego usta są tak kuszące. Jeden pocałunek i mam wrażenie, że zrobiłabym wszystko. Nie myślę trzeźwo. Nagle trzaskają drzwi i odskakujemy od siebie jak oparzeni. Jestem zdezorientowana. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, Kamil chyba jest w podobnym szoku. Mamy miny takie jakbyśmy zobaczyli ducha.
- Cześć Weronka, wróciłem!
Z korytarza słychać głos Kuby. Patrzę na zegarek i stwierdzam, że jest już grubo po 21. Dzięki Bogu, uratowana od kompromitacji przez brata. Powinnam mu postawić posąg. Zjawia się w najbardziej odpowiedniej chwili. Staram się uspokoić oddech i siadam na krześle w kuchni.
- Jesteśmy w kuchni!
Nagle zjawia się Kuba z uśmiechem na ustach. Jednak Jego mina się zmienia, gdy zauważą Kamila opartego o blat z założonymi rękami na piersi. Matko, jaki On seksowny. Co się ze mną dzieje, że mam ochotę rzucić się na Niego jak wygłodniała lwica, a jeszcze przed tygodniem zwyzywałam Go od idiotów? Powinnam się leczyć i to jak najszybciej.
- Kto to?
- Kuba, to jest Kamil, mój szef.
- To już wiem, widziałem go jak wychodziłem na trening. Moje pytanie raczej powinna brzmieć co ON tu jeszcze robi?
- Kuba co Ci jest? Dlaczego jesteś nie uprzejmy?
- Nieważne.
Prycha i wychodzi z kuchni. Słyszę tylko trzaskanie drzwi do Jego pokoju.
- Sorki, nie wiem co go ugryzło.
- Nie ma sprawy. Nie pamiętasz jak Ty byłaś młodsza?
Mówi to mrugając do mnie i zabiera kurtkę porzuconą na kanapie.
- Ale Kuba ma rację. Ty jesteś padnięta po robocie w klubie, a jutro trzeba iść do pracy. Będę się zbierał, a naszą rozmowę dokończymy innym razem.
Odprowadzam Kamila do drzwi i nakładam na usta mój dobrze wyćwiczony uśmiech.
- Kamil, nie mamy już o czym rozmawiać. Masz swoje życie i nie musisz się martwić o moje. Jesteś moim szefem i na pewno masz inne zmartwienia i problemy.
- Weronika, ale ja chcę uczestniczyć w Twoim życiu.
 Znalezione obrazy dla zapytania dzwoniący telefon w dłoni
Kamil zbliża się do mnie i mam wrażenie, że zaraz mnie pocałuje. W końcu. Ile można czekać na pierniczony pocałunek? Nagle przerywa nam telefon Kamila. Cholera. Kątem oka widzę kto dzwoni. Rzeczywistość powraca.
- Idź już Kamil, narzeczona już się niecierpliwi. Na razie. Do jutra.
- Werka…
Nie dałam mu skończyć. Zamknęłam, drzwi. Nie mogę się wpieprzać w coś co nie ma ani sensu, ani logiki, ani przyszłości. Już i tak za dużo dziś powiedziała. Dokładnie za dużo o jedno imię, które dźwięczy mi w uszach: Przemek.
Na razie inne rzeczy. Wkładam te myśli do szufladki w myślach i idę do Kuby, co go dziś ugryzło? Pukam i słyszę pozwolenie na wejście.
- Hej Kuba? Co jest?
- Nic.
- Kuba!
- Nie podoba mi się On.
- To przecież mój szef.
- Właśnie. Twój szef, ale widzę jak na Ciebie patrzy.
- Słońce, On ma narzeczoną. Wczoraj widzieliśmy się w klubie u Czarka. Był tam na wieczorze kawalerskim kolegi. Spytał się czy możemy się umówić na kawę. Powiedziałam, aby wpadł wieczorem. Wypiliśmy po lampce wina i pogadaliśmy. Nic więcej.
- Ok, powiedzmy, że Ci wierzę. Ale bądź ostrożna. Nie chcę aby Ci się coś stało.
- Bądź spokojny.
- Wiem, że Przemka już nie ma i jest w więzieniu. Ale rozprawy jeszcze nie było, tak jak wyroku. Martwię się o Ciebie.
- Będę grzeczna. A teraz idź spać. Dobranoc.
- Dobranoc Werka.
Wychodzę zamykając delikatnie drzwi. Idę do łazienki i wchodzę pod prysznic. Tama puszcza, a ja muszę się wypłakać. Wszystko powróciło. Przemek. Wrocław. Piwnica. Policja. Wszystko. Muszę się uspokoić bo będę jutro wyglądać jak Gargamel. Biorę kilka głębokich oddech ów jak mnie uczyła terapeutka. Jest ok. Wychodzę z łazienki i idę spać. Mimo, że spałam do 18 to padam na twarz. Nastawiam budzik i kładę się do łóżka, mając we wspomnieniach niesamowite oczy Kamila i Jego usta stworzone do jednego, albo nawet do dwóch rzeczy.  Zamykam oczy i odpływam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz