Pracy mamy dziś z Maćkiem
pod dostatkiem. Przez Jego wczorajsze roztargnienie trzeba nadrobić
dokumentację do nowego projektu i zrobić wstępne szkice do nowego zlecenia.
Pracujemy jak dobrze naoliwiona maszyna. Siedzimy przy komputerze Maćka i w
końcu robimy pierwsze szkice do nowego projektu. Jesteśmy tak zaabsorbowani
pracą, że nie zauważamy towarzystwa. Nagle przerywa Nam chrząkanie od strony
drzwi i wracamy do rzeczywistości, a Ja napotykam Jego wzrok.
- Przepraszam, że
przeszkadzam, ale zabieram moją dziewczynę na obiad.
- O matko, już 13?
- Tak skarbie. Chodź już
na obiad. Ty Maciek też zrób sobie lepiej przerwę bo oczy masz jak spodki.
- Taa, jasne. Już lecę.
- Spytaj może Kinga też ma
wolne.
Maciej się zaczerwienił,
bąknął pod nosem okej i wyszedł.
- Idziemy?
Patrzę na Kamila, który
przywdział maskę i nie mogę odczytać Jego nastroju. Przeważnie nie mam z tym
problemu. Chyba nie ma humoru, a muszę z Nim porozmawiać o pracy u Czarka barze. Sylwia do Mnie zadzwoniła, abym ją
zastąpiła bo mały jest chory. Nie mogłam odmówić. Tylko jak Ja mam to
powiedzieć Kamilowi?
- Czy coś się stało?
- Nie. W sumie to nic
takiego. Porozmawiamy w czasie obiadu, dobrze?
- Jasne. Ale zaczynam się
bać. Masz minę jakby ktoś chciał Ci zabrać ulubioną zabawkę.
- Hehe, coś w tym stylu.
Chodźmy już.
Kamil bierze mnie za rękę
i wychodzimy z mojego biura. Okazuje się, że Kamil zarezerwował stolik we włoskiej
restauracji przecznicę od Naszego biurowca. Gdy wchodzimy od razu podbiega do
Nas kelnerka i kieruje Nas do stolika. Składamy zamówienie i na szczęście
odchodzi.
- Matko, miałam wrażenie,
że zaraz zacznie się ślinić do ciebie.
- O czym Ty mówisz?
- Nie udawaj. Dobrze
wiemy, że jesteś przystojny i każda panienka ślini się na Twój widok. A ta
kelnerka prawie Cię rozbierała wzrokiem.
- Dobrze wiedzieć, że
uważasz mnie za przystojnego.
- Nie wygłupiaj się. Wiesz
dobrze o co mi chodzi.
- Kochanie. Jak dla mnie
to nieważne jak One patrzą na mnie. Ważne jest jak Ja patrzę na Ciebie. A muszę
przyznać, że świata poza Tobą nie widzę.
- No. I tak ma być.
Robię minę triumfującego
zawodnika po wygranym maratonie, a Kamil zaczyna się śmiać. Uwielbiam jak się
śmieje, jest taki odprężony. Kelnerka przynosi Nam zamówienie i mam ochotę ją
kopnąć, albo jeszcze coś gorszego. Zaraz na Niego wejdzie.
- Dobra jedzmy i chodźmy
stąd.
- Kochanie, nie denerwuj
się, nie bądź zazdrosna, nie masz o co.
- Łatwo Ci teraz
powiedzieć, ale wcześniej to Ty miałeś wyimaginowane stwierdzenia na temat
Maćka.
- Punkt dla Ciebie
skarbie.
- Dobra nieważne. Mieliśmy
porozmawiać. Także mam do Ciebie sprawę.
- Może ja pierwszy. W
czwartek muszę wyjechać z Hanką do Londynu w sprawach służbowych i wrócę
dopiero w niedzielę wieczorem. Muszę załatwić kilka spraw i mam kilka spotkać w
sprawie rozszerzenia działalności.
- To super. Cieszę się.
- Tylko nie będziemy się
widzieć aż do niedzieli.
- Myślę, że w jakiś sposób zrekompensujesz mi
swoją nieobecność.
Kamil posyła mi swój
szelmowski uśmiech.
- Możesz być tego pewna. A
jaką sprawę Ty miała dla mnie?
Szybka diagnoza sytuacji.
Mówić Kamilowi o nocnej zmianie w sobotę w barze, czy nie? W sumie się nie
dowie, bo wraca w niedziele.
- Chciałam w sumie pogadać
o weekendzie. Z Sylwią się umówiłam na babski wieczór w sobotę.
- To nawet nieźle się
złożyło. Nie będę miał takich wyrzutów sumienia.
- Jakoś tak wyszło.
Skupiam się na jedzeniu i
myślę, czy dobrze robię. Ale w sumie czego oczy nie widzą tego duszy nie żal.
Po obiedzie wracamy do
pracy i z Maćkiem ponownie zasiadamy do projektu. Po pracy jedziemy do mnie,
spędzamy trochę czasu z Kubą, a w nocy Kamil ponownie przenosi mnie w
świat pełny rozkoszy i namiętności.
Dni mijają, a w czwartek o
19 odwożę Kamila na samolot. Nie mogłam sobie odmówić przyjemności pożegnania
Kamila na lotnisku. Pożegnania mam na myśli namiętny pocałunek na oczach Hanki.
Niech wie, że Kamil jest mój. Gdy Hanka znika z mojego pola widzenia odsuwam
się od Kamila i widzę, że się uśmiecha.
- Już skończyłaś
zaznaczanie terenu?
- Nie wiem o co Ci chodzi.
- Dobra, dobra zazdrośniku
mały.
- Ja po prostu lubię
klarowne sytuacje. A ta sytuacja jest taka, że Jesteś tylko mój.
- Jakże by inaczej
kochanie. Musze już uciekać. Dzwon do mnie codziennie.
Kamil całuje mnie w czoło
i idzie w stronę bramki.
- Do zobaczenia.
- Miłego lotu.
Gdy wracam do domu
mieszkanie wydaje mi się bardzo ciche i puste. W sumie od tygodnia prawie Kamil
u mnie mieszkał. Teraz zdaje sobie sprawę z Tego, że nawet z młodym o tym nie
porozmawiałam. Po prostu ostawiłam Go przed faktem dokonanym. Idę do Kuby i
delikatnie pukam.
- Proszę.
- Cześć młody, co tam?
- Hejka, a luzik. Odrabiam
fizykę i muszę sobie powtórzyć słówka z angielskiego. Jutro mam kartkówkę.
- Aha, to ja nie będę c
przeszkadzać, tylko chciałam Cię o coś spytać.
- Wal.
- Chciałam się spytać co
myślisz o Kamilu.
- Jest spoko. Miły i nie zachowuje się jak bogaty
dupek, który myśli, że cały świat należy do Niego bo ma kasę. Można z Nim
pogadać. W sumie mogłaś trafić gorzej.
- Ale śmieszne. A tak na
serio?
- Werka, mówię poważnie.
Facet jest w porządku. A przede wszystkim dba o Ciebie. A to jest
najważniejsze.
- A nie przeszkadza Ci, że
tutaj nocuje?
- Nie, bylebym nie słyszał
i nie widział rzeczy, których nie chcę.
- Jasne. To żaden problem.
To ja spadam wziąć kąpiel i idę spać. Padam na twarz.
- Pa.
Po odprężającej kąpieli
przebieram się w piżamę i kładę do łóżka. Wysyłam Kamilowi smsa, że już za Nim
tęsknię i zamykam oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu śpię sama. Dziwnie się czuję.
Ale jeszcze tylko dwie noce, jakoś wytrzymam. Nagle dzwoni telefon, sms od Kamila:
Ja też tęsknię. Całuję mocno. Śpij dobrze,
bo potem nie będzie Ci dane. Twój K. I jak tu teraz zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz