Rano wstaję i robię
śniadanie dla siebie i dla Kuby. Muszę mu się odwdzięczyć. Gdy wychodzi zaspany
z pokoju uśmiecham się niewinnie.
- Co się tak szczerzysz?
- Słodko wyglądasz.
- Oj daj spokój.
Mówi naburmuszony i siada
przy stole.
- Zrobiłaś moje ulubione
śniadanie.
- Zgadza się, fritatta z
pomidorem, szynką i mozarellą.
- Dobra, siostra znam
Twoje zagrywki. Albo coś przeskrobałaś, albo masz do mnie jakąś sprawę.
- Dobrze mnie znasz, ale
nie trafiłeś. Chciałam Ci podziękować.
- Podziękować? Za co?
- Wczoraj zajechałam po
Ciebie z Grubym.
- No tak.
- Dziękuję, że nie spytałeś
dlaczego sama po Ciebie przyjechałam. Nie chciałam, aby Czarek się dowiedział,
że Kamil zostawił mi samochód. Nie chcę niezręcznych sytuacji.
- Domyśliłem się.
- Dzięki.
- Hola hola. Zrobiłem dla
Ciebie przysługę i trzeba mi to wynagrodzić. W końcu nie kłamałem, ale
przemilczałem prawdę. Można to zaliczyć do rodzaju oszustwa. Mogą mnie gnębić
wyrzuty sumienia.
- Ale zrobiłam…
- Jasne, zrobiłaś
śniadanie, ale mam ogromną ochotę na przepyszną lazagne Twojego autorstwa na
obiad.
- Spryciarz. Wzbudzasz poczucie
winy i mi schlebiasz. Okej.
- Super.
- Ale powiem Ci jedno.
Zaczynasz mnie czasami przerażać.
- Spoko loko siostra.
Jesteś na bezpiecznej pozycji.
Kuba uśmiechnął się
konspiracyjnie i poszedł do siebie. Czasami się zastanawiam czy robię dobrze okłamując
Kamila. Ciągle myślę o tym i mam mętlik w głowie. Nie ma teraz o czym
rozmyślać. Zbieram naczynia po śniadaniu i sprzątam w kuchni. Ogarniam
mieszkanie, zajmuje mi to więcej czasu niż przypuszczałam. Wszystko mi idzie
pięć Azy wolniej. Popołudniu odprowadzam Kubę na boisko i spacerkiem zmierzam
do klubu. Wieczorem mam dom wolny, braciszek ma kolejne nocowanie u kolegi z
drużyny. Ostatnie treningi scaliły drużynę. Cieszę się, że w końcu młody spędza
czas z rówieśnikami. Otworzył się trochę. To bardzo dobrze.
Docieram do auta i
zauważam kartkę za wycieraczką.
– Dziwne.
Rozkładam kartkę i
zauważam drukowany napis tęsknię za Tobą.
- No ładnie. Pożyczyłam
samochód od Kamila, a teraz będę dostawać liściki od Jego byłych panienek.
Świetnie.
Zgniatam kartkę i wrzucam
do pobliskiego śmietnika.
W klubie dziś ruch jak na
autostradzie. Mamy dwa wieczory kawalerskie w salkach VIP, a na sali spęd płci
męskiej, raczej samczy zapęd. Uwijamy się z dziewczynami jak w ukropie. Nie mam
serca pisać do Sylwii, mimo, że mówiła, że jak będzie tłum to abym dała Jej
znać to coś wymyśli.
- Kochaniutka proszę dwa
piwka.
- Już się robi.
Mijam się z dwoma
barmankami przy beczce.
- Widziałaś jaki tłum?
Jakiś koszmar.
- Skąd Oni wszyscy się w
ogóle tu wzięli?
- Nie mam pojęcia.
Jest druga a wieczór
ciągnie się niemiłosiernie między piwem a shotami. Nie mam nawet czasu pójść do
toalety, już nie mówiąc o telefonie do Kamila. Później mu to najwyżej jakoś
wyjaśnię. Zapewne kolejnym kłamstwem. Ygh. Mój dywagacje przerywa podchmielony facet
około czterdziestki w towarzystwie kolegi.
- Laleczko może jeszcze
jedna kolejka pięćdziesiątki.
- Już nalewam.
- Kochana może byś Nam
potowarzyszyła?
Nalewam kieliszki i
stawiam przed Nimi.
- Nie dziękuję.
Mówię grzecznie i się
odwracam. Nagle czuję szarpnięcie za nadgarstek. Facet jest strasznie namolny.
Niestety nie widzę ochrony, która nie ukrywam ma dziś pełne ręce roboty. Muszę
sobie jakoś sama poradzić.
- Proszę mnie puścić.
Facet niestety przyciąga
mnie jeszcze bliżej tak że uderzam klatką piersiową w blat.
- Ładnie poprosiłem, abyś
się z Nami napiła.
- Proszę mnie puścić.
Ściska mój nadgarstek
jeszcze mocniej. Wymyka mi się jęk spowodowany bólem. Oj będzie siniak.
- Kochana, ładnie
poprosiłem…
Nagle nie czuję już bólu i
nie widzę mężczyzny.
- Pani prosiła, abyś Jej
już nie dotykał. A najlepiej będzie jak zabierzesz swojego ciotowatego kolegę i
wypieprzycie stąd.
Wokół Nas zrobiło się małe
zbiegowisko. Ten głos spowodował, że włoski stanęły mi dęba. Facet zwlekł się z
podłogi na którą został zrzucony i skierował się w stronę wyjścia z baru w obstawie
ochroniarza, który w końcu się pojawił.
Mój wybawiciel się odwraca
i natrafiam na Jego spojrzenie. Gniew? Żal? Namiętność? Furia? Jak wiele mogę teraz
wyczytać w tym oczach. Na pewno jedno – będę mieć kłopociki.
- Powiedz mi kochanie, jeszcze
raz. To jest ten Wasz babski wieczór z Sylwią, tak?
- Cholera. Wpadka.
Tylko tyle udało mi się powiedzieć.
- Oj tak kochanie. Wpadłaś.
Ale o tym to sobie porozmawiamy na spokojnie w domu.
Mówi z uśmiechem Kamil popijając
Pepsi z lodem. Mam przechlapane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz