Gdy wychodziliśmy z budynku
było już po 19. Pogodzenie zajęło Nam trochę czasu.
- Cholera, już tak późno.
Straciłam poczucie czasu.
- Spokojnie kochanie,
odwiozę Cię do domu.
- Nie trzeba. Musze
jeszcze skoczyć po jakieś zakupy.
- To żaden problem.
Nalegam.
Widząc, że po mnie Kamila,
że nie odpuści po prostu wsiadłam do auta. Nie ma sensu się sprzeczać o takie
drobnostki. Podjechaliśmy do supermarketu, gdzie zrobiłam naprawdę duże zakupy.
Nie musiałam się tarabanić autobusem to skorzystałam mając na celu uzupełnić
zapasy w lodówce i spiżarce. I nawet mnie nie zdziwiło, jak przy kasie Kamil
ekspresowo podał ekspedientce swoją kartę.
Gdy pakowaliśmy zakupy do
bagażnika coś mnie tknęło.
- Nie musiałeś płacić za
zakupy.
- Wiem, ale chciałem.
- Nie chcę, abyś pomyślał,
że chcę Cię wykorzystać finansowo. Opowiedziałam ci o mojej sytuacji, nie
dlatego, aby się nade mną ulitował. Nie chcę być Twoją utrzymanką. Chciałabym,
aby to było jasne
Kamil spokojnie zamknął
bagażnik i podszedł do mnie chwytając za podbródek, abym nie uciekła wzrokiem.
- Kochanie, wiem. Ale ze
mną nie musisz się o Nic martwić. Zawsze Ci pomogę w każdy możliwy sposób. Czy
chodzi o zakupy, czy o podwózkę, czy o cokolwiek innego. Mogę nawet skoczyć o
drugiej w nocy po tampony, jeśli będziesz tego potrzebować. Chciałbym abyś o
tym wiedziała i pamiętała i bardzo często korzystała z tej możliwości.
Uwielbiam Ci pomagać i usługiwać.
- Będę pamiętać.
- W sumie to nawet nie
musiałabyś pracować. Spłaciłbym długi wobec Cichego i…
- Dość! Nawet nie mów o
tym! Nigdy nie chcę o tym słyszeć! To moje długi, moja sprawa i nie chcę więcej
słyszeć od Ciebie takich rzeczy!
Kamil chciał coś
powiedzieć, ale widząc moje zdenerwowanie zrezygnował i pocałował mnie w czoło.
Wiem, że to Go gnębi i wrócimy pewnie do tego tematu, zapewne nie z mojej
inicjatywy, ale nie teraz. Za wcześnie na takie rozmowy.
- Dobrze kochanie.
Przepraszam. A teraz jedźmy już do domu.
- Dobrze, ale nie mówmy o
tym.
- Jak chcesz kochanie.
Jedźmy już.
- A zostaniesz ze mną na
noc?
- A chcesz abym został?
- Tak.
- To zostanę. Pojedziemy,
rozpakujemy i zrobisz pyszną kolację. I wyobraź sobie, że nawet mam przy sobie
kilka rzeczy.
- Tak przy okazji? Jakie
to wygodne.
- Nieprawdaż?
- Jak chcesz to mogę ci w
domu oddać półkę lub szufladę, abyś nie musiał wozić ze sobą rzeczy.
- Jesteś kochana.
Kamil pocałował mnie
ponownie w czoło i wsiedliśmy do auta zmierzając do mojego domu.
Gdy podjechaliśmy pod
kamienicę zauważyłam, że pali się u Nas światło.
- Kuba jest w domu. To
dobrze, nie widziałam się z nim od wczoraj.
- Spokojnie, na pewno
spędził miło czas z chłopakami z drużyny.
Gdy wnieśliśmy zakupy do
mieszkania Kuba wyleciał jak proca z pokoju. Nawe nie zdziwił Go widok Kamila.
Zaczął opowiadać jak się bawił, że zawarł nowe przyjaźnie. Może w końcu nie
będzie się czuł jak odludek, lub ktoś gorszy ze względu na Naszą
przeszłość. Kamil się nie mylił.
Rozpakowałam zakupy, zrobiłam kolację dla moich chłopców, a Kuba dalej
opowiadał. Kamil wyglądał na bardzo zainteresowanego całą opowieścią. Może to
jest to co Kuba potrzebuje. Mężczyzna, który w jakiś sposób będzie dla Niego
autorytetem? Moje rozmyślania przerywa rzucona we mnie rzodkiewka.
- Halo? Jesteś z Nami, czy
już odleciałaś Werka?
- Kuba, czy Ty właśnie
rzuciłeś we mnie rzodkiewką?
Mówię mrużąc oczy.
- Oj, chyba się nie
będziesz gniewać.
- Nie, ale chętnie Ci
oddam.
Mówiąc to rzucam w Niego
liściem sałaty, który dziwnym trafem wylądował na policzku Kamila. Z Kubą
zaczęliśmy się śmiać, aż Nas brzuchy rozbolały.
- Ładnie. Ja Wam zaraz
pokarzę.
Kamil rzucił się na nas z
warzywami. Gdyby ktoś mi powiedział, że będę brała udział w wojnie na jedzenie
w moim domu z bratem i Kamilem to bym go wyśmiała. Chłopaki chyba połączyli
siły, bo zaczęli mnie atakować razem.
- To nie fair. Nastawiłeś
mojego brata przeciwko mnie.
- Życie kochana nie jest
fair, a ja zaraz Ci pokarzę, jak to jest bawić się jedzeniem.
To mówiąc Kamil przerzucił
mnie przez ramię jak worek buraków i kieruje się ze mną do łazienki. Z piskiem
ląduję w kabinie. Kuba ma z Nas niezły ubaw i także oberwało mu się z natrysku.
Kamil próbuje mnie oblać wodą, gdzie w rezultacie cała łazienka tonie. Już nie
daję rady. Brzuch mnie boli ze śmiechu.
- Dobra. Wygrałeś.
- Jak zawsze.
Mówi dumny jak paw i
pomaga mi się wyczołgać z łazienki. Gdy wychodzimy z łazienki otwieram oczy ze
zdumienia.
- Matko jaki bałagan. I
Nasza kolacja jest nawet na suficie.
Z pokoju wychodzi już
przebrany Kuba, a ja zaczynam sprzątać.
- Spokojnie, zamówiłem chińszczyznę.
- Super.
Po godzinie, najedzeni i
zmęczeni idziemy do łóżka. Gdy tylko dotykam głową poduszki oczy mi się
zamykają. Ale Kamil ma chyba inne plany.
- Jak to możliwe? Przecież
mężczyźni mają jakieś ograniczenia?
- Kochanie przy Tobie
jestem zawsze gotowy do nowych uniesień, nowych przygód i nowych fantazji.
- To zobaczmy gdzie One
Cię zaprowadzą tym razem.
Mówię i przyciągam Go
bliżej składając namiętny pocałunek na Jego aksamitnych ustach. Czeka Nas
kolejna noc pełna wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz