Jestem z siebie
zadowolona. Odwaliłam kawał dobre roboty i nie mogę się doczekać, aż w końcu
odpocznę. Gdy mam już wchodzić do windy, dopada mnie smoczyca-Hanna.
- Weronika, prezes kazał
Ci przyjść do gabinetu. Ponoć jakieś nieścisłości w raporcie.
Jeszcze tego mi brakowało.
Wszystko byłoby spoko, gdyby nie ten jej chamski i satysfakcjonujący uśmieszek
na twarzy. Jakby chciała powiedzieć masz
przechlapane i ja wiem dlaczego. Z bólem zmierzam do gabinetu Kamila. Pukam
delikatnie, nie wiem czego mam się spodziewać. Jego humorki są tak zmienne jak chorągiewka
na wietrze.
- Proszę.
Otwieram drzwi słysząc
pozwolenie i wchodzę delikatnie je za sobą zamykając.
- Hanna powiedziała, że
mnie wzywałeś. Podobno są jakieś rozbieżności w raporcie.
Teraz dopiero zauważam
Jego wyraz twarzy. Jedno słowo przychodzi mi do głowy – furia. Jest wściekły.
Ma zaciśnięte szczęki i siedzi sztywno w fotelu. Nagle wstaje, a fotel odjeżdża
pod okno uderzając z łoskotem w parapet. Aż się cofam opierając o drzwi, jak
Kamil szybko do mnie podchodzi i staje zaledwie kilka centymetrów ode mnie
opierając dłonie o drzwi po obu stronach mojej głowy. Jestem w pułapce. Przez
tą pozycję czuję Jego zapach jeszcze wyraźniej i, co dziwne, mam ochotę się nim
zaciągnąć. Mam ochotę wtulić twarz w Jego koszulę, a jednocześnie uciec gdzie pieprz rośnie.
Kiedyś po prostu zwariuję przez Tego mężczyznę.
- Czy myślisz, że to
zabawne?
Zaraz. Chyba się pogubiłam.
Ja się śmiałam? Nie. Chichotałam? Nie. To dlaczego ma być śmieszne i
najważniejsze, co? Oszczędzam sobie bólu głowy.
- Nie rozumiem co Ci chodzi.
- Nie rozumiesz!?
Ta cała sytuacja jest
wkurzająca.
- Nie, nie rozumiem.
Jakbym wiedziała, co jest nie tak z raportem, to od razu bym to poprawiła.
- Nie chodzi mi o żaden pieprzony
raport.
- Ale Hanka powiedziała…
- A co miałem Jej
powiedzieć? Że chciałem z Tobą porozmawiać o tym jak mnie upokorzyłaś przed
wszystkimi? Poniżyć się jeszcze bardziej?
- Co? O czym Ty mówisz?
- Jak to o czym? Nie udawaj
głupiej.
- Najwyraźniej jestem zbyt
głupia, aby się domyślić, więc proszę o wytłumaczenie. Tylko powoli i wyraźnie,
aby mój mózg zdołał to zarejestrować.
Kamil odepchnął się od
drzwi i zaczął krążyć po gabinecie, jakby ledwo mógł opanować emocje. Co wychodzi
mu i tak kiepsko.
- Chodzi o to, jak
przytulałaś się z Maćkiem pod drzwiami sali konferencyjnej! Powiedziałem, że
nie chcę się ukrywać. Że chcę z Tobą być. Że pragnę, aby wszyscy o Nas
wiedzieli. A ty zachowujesz się jak lala obściskując się z Nim i to na oczach
wszystkich. Chcesz robić ze mnie idiotę? Doprawiać mi rogi i to pod samym nosem?
Zrobiłam wielkie oczy.
Miałam wrażenie, że dostałam policzek.
- Naprawdę sądzisz, że
mogłabym zrobić coś takiego?
- Ja to widziałem,
chciałbym Ci przypomnieć.
- Widziałeś część, najwyraźniej dośpiewałeś sobie resztę. Pewnie
ktoś Ci nawet kilka pomysłów podsunął.
- A to było więcej? Cieszę
się, że zostało mi to oszczędzone. I nie mieszaj w to Hanki.
Bingo. Mam dość.
- Jeżeli tak uważasz to
nie mamy po co ciągnąć tej bezsensownej rozmowy. Nie musimy rozmawiać, na żadne
tematy odbiegające od pracy. A najlepiej
by było, gdyby Pan prezes kontaktował się z Maćkiem. Nie chciałabym narażać
Pana na moje towarzystwo.
Już sięgałam za klamkę i
otwierałam drzwi. Odwróciłam się w stronę Kamila.
- A Maciek mnie pocieszał
na temat stosunków wszystkich pracowników do związków w firmie. Sam umówił się z
Kingą. Bałam się, że wszyscy będą Mnie teraz traktować inaczej ze względu na
Ciebie. Ale tym nie muszę się już martwić. A Hanka na pewno Ci dopowiedziała
niestworzone historyjki. O to mogę być pewna. Dodatkowo jestem przekonana, że zaproponowała
Ci swoje towarzystwo na pociechę.
Mówiąc to odwróciłam się i
zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie i wzięłam głęboki oddech. Nie do wiary,
że uwierzył w słowa tej głupiej pindy. Staram się być twarda, ale mam wrażenie,
że zaraz się rozpłaczę. Muszę iść do domu. Gdy nogi już przestały mi się trząść
postanawiam iść w stronę windy, pojechać do domu i spędzić wieczór z lodami
przed telewizorem. Nagle drzwi się ponownie otworzyły i muskularne dłonie
wciągnęły mnie powrotem do gabinetu. Kamil oparł mnie o drzwi i patrzył głęboko
w oczy z mina zbitego psa.
- Przepraszam.
- Za co dokładnie?
- Za wszystko. Źle
zinterpretowałem sytuację. Jak zobaczyłem, że Maciek cię przytula to miałem
ochotę walnąć Nim o ścianę. A Hanka dopowiedziała swoje i…
- Zaraz zaraz. Sam
prosiłeś mnie, abym nie wierzyła w plotki, a tymczasem sam jesteś plotkarzem!
- Wiem zachowałem się jak
idiota.
- Z kultury się nie kłócę.
- Więc wszystko dobrze?
Nie będziesz już na mnie zła? Po prostu ja chcę cię całować, przytulać, obejmować.
Nie zniosę aby robił to ktoś inny. Wyjątkiem jest tylko Kuba.
- Zastanowię się.
Mówiąc to oblizałam wargi,
aby dać mu do zrozumienia o co mi chodzi. Nie umiem się na niego gniewać, zwłaszcza
jak ma minkę szczeniaka. Jestem genetycznie pierdzielnięta, jestem nakierowana
sercem na prezeska. Kamil uśmiechnął się drapieżnie i przekręcił klucz w
drzwiach.
- No to spróbuję Cię
przekonać, abyś nie miała już żadnych wątpliwości.
Kamil zaczął gwałtownie
mnie całować podnosząc mnie do góry.
- Obejmij mnie nogami.
Po wykonaniu rozkazu
poczułam Jego pożądanie na moim podbrzuszu. Kamil odepchnął się od drzwi niosąc
mnie jakbym ważyła piórko. Posadził mnie na blacie biurka stając między moimi
nogami. Podwinął moją spódnicę i rozpiął bluzkę błądząc dłońmi po moim odkrytym
ciele.
- To idealne miejsce i
idealna kobieta. Odkąd Cię ujrzałem chciałem Cię wziąć na tym biurku.
- Ciesz się. To marzenie
może się zaraz spełnić.
To nie był szybki numerek,
ani sex. Kamil kochał się po prostu ze mną, był jednocześnie delikatny i
brutalny, słodki i cierpi. Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Każdy raz z
Kamilem jest dla mnie nowym doświadczeniem, nowym levelem, który przechodzę w
grze. Grze, gdzie On jest moim Bogiem seksu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz