niedziela, 31 lipca 2016

Otwórz oczy... Rozdział 22



Gdy wchodzimy do mieszkania oddycham z ulgą.
- Coś się stało?
- Nie. Ale ta cisza i spokój. Po tym chaosie w pizzerii dobrze jest móc odsapnąć.
- Już myślałem, że mnie masz dość.
- No co Ty.
- Dobrze. To Ty idź weź sobie kąpiel…
- Czy Ty coś sugerujesz?
- W żadnym wypadku kochanie. Sugeruję, abyś poszła do łazienki i wzięła odprężającą kąpiel. Jesteś padnięta po całym dniu to Ci się należy.
- Pięknie wybrnąłeś.

Całuję go w policzek i idę do sypialni po bieliznę. Tak się zastanawiam w co się ubrać. W końcu nie wiem co planuje Kamil.
- Kamil, w co ja mam się ubrać?
Cisza, nikt mi nie odpowiada. Wychodzę z pokoju.
- Kamil?!
W dalszym ciągu cisza. Widzę światło w łazience, drzwi są uchylone. Podchodzę niepewnie do drzwi.
- Kamil? Jesteś tu?
Otwieram drzwi i zamieram. Wanna wypełniona wodą z płatkami róż. W całej łazience są zapalone świece tworzące romantyczny nastrój. Szampan i delikatna muzyka w tle uzupełniają całość.
- O Boże!

Nagle Kamil obejmuje w pasie i szepcze do ucha tym swoim seksownym głosem.
- Nie podoba Ci się?
Odwracam się do Niego i zarzucam ręce na szyję.
- To cudowne. Nikt jeszcze nie zrobił nic takiego dla mnie.
- Uff, już myślałem, że będę pretensjonalny. A tu dla Ciebie ubranie.
Podaje mi przepiękne grafitowe pudełko z bordową kokardą. Otwieram i aż piszę z zachwytu.
- Zostawiam Cię samą. Zrelaksuj się.
- Na która mam być gotowa?
- Kochanie, jak zregenerujesz się to pójdziemy.
- Nie mamy konkretnej rezerwacji?
- Niech Cię o to głowa nie boli. Ja się zajmuję organizacją. To ma być niespodzianka, pamiętaj.
To mówiąc, całuje mnie w czoło i wychodzi zostawiając mnie samą.
- Ale ze mnie szczęściara.
Powoli się rozbieram i wchodzę do wanny. Mmmm jak miło. Temperatura jest idealna, a zapach odurzający. Jest tak wspaniale, że to aż boli. Nie mogę uwierzyć, że można być tak szczęśliwym. Zamykam oczy i chwytam chwilę.
Po godzinnej kąpieli wychodzę i się wycieram. Zakładam bieliznę i tak się zastanawiam. Wyjmuję z pudełka prześliczną czarną sukienkę do ziemi bez pleców. 
Hmmm. Czyli nie mogę zakładać biustonosza bo to będzie brzydko wyglądać, a nie posiadam żadnego samonośnego. Zdecydowanym ruchem zdejmuję biustonosz i zakładam sukienkę. Nie wiem co to za materiał. Jest delikatna, przyjemnie otula i przylega do ciała. Opina mnie tam gdzie trzeba bez żadnego dyskomfortu. Postanawiam zrobić do tego delikatny makijaż. Włosy zostawiam rozpuszczone, niech spływają miękko po plecach. Gotowe. Patrzę w lustro i nie wierzę. Wyglądam ładnie, nawet bardzo ładnie. Uśmiecham się i idę do drzwi. 
- Kamil, jestem gotowa. Mam nadzieję, że nie usnąłeś czekając na mnie.
Krzyczę wychodząc z łazienki i po raz kolejny zamieram. Zaniemówiłam na widok salonu skąpanego w delikatnym świetle świec. Na środku stoi niski stolik i dwie duże poduchy do siedzenia. Stół jest przepięknie zastawiony, szampan, delikatna muzyka klasyczna i kwiaty zwieńczają dzieło.
- Podoba Ci się?
Odwracam się w kierunku drzwi mojego pokoju, z którego wychodzi Kamil ubrany w czarny garnitur. Matko, nie przyzwyczaję się do tego, nigdy. Patrzę się jak cielę w malowane wrota. Odchrząkuje i wychodzę do salonu.
- To wszystko dla mnie?
- Oczywiście.
- Ale przecież mieliśmy gdzieś wyjść.
W głowie zaczynają pojawiać się czarne myśli. Może On się mnie wstydzi? Może nie chcę, aby ktoś Nas zobaczył?
Kamil wyrywa mnie z zamyślenia czule mnie obejmując.
- Kochanie, widzę, że coś za bardzo kombinujesz coś. Chciałem skorzystać z Tego, że Kuby nie ma i nacieszyć się Tobą. Ale jak chcesz to możemy iść do restauracji. Jakbyś chciała pójść to żaden problem.
- Aha. Nie, no to wolę zostać w domu.
Mówię uśmiechając się do Kamila.
- To dobrze. Przyniosłem jakąś komedię romantyczną, podobno dobra, „Facet na miarę”, oglądałaś?
- Nie, ale słyszałam, że to fajny film.
- Super, Kolacja zaraz będzie. Wybacz, ale kiepski ze mnie kucharz i zamówiłem z włoskiej knajpki. To dla Twojego zdrowia, nie chciałbym odpowiadać za zatrucie pokarmowe mojej kobiety i to na pierwszej randce.
Odwracam się do Kamila i zarzucam mu ręce na szyję. Uwodzicielską oblizuję wargi.
- Hmmm, więc jestem Twoją kobietą?
- Oczywiście kochanie.
Mówi to następnie całując mnie jak szaleniec. Przytula mnie mocno do siebie, a mi wyrywa się delikatny jęk. Opiera mnie i ścianę i mocniej przytula. Podnosi moje prawe kolano i oplata moją nogę swoje biodro, tak, że czuję tylko jaki jest podniecony. Aż sama robię się gorąca. Kamil całuje mnie z taką pasja i takim zaangażowaniem, że rozpływam się pod Jego dotykiem. Nagle dzwoni dzwonek do drzwi. Odrywamy się od siebie ciężko oddychając. Patrzę na Kamila i unoszę brwi.
- Pójdę otworzyć, pewnie to z restauracji.
- Ja pójdę.
- Ygh, Kamil lepiej ja pójdę.
Mówię to z delikatnym uśmiechem wskazując na Jego spodnie, gdzie ewidentnie widać zarys Jego męskości.
- Aha, może lepiej będzie jak jednak Ty otworzysz. Zapłaciłem online, wystarczy odebrać. A ja pójdę lepiej do łazienki troszkę się ogarnąć.
Po chwili wracam do salonu z dwiema pełnymi torbami jedzenia. Kamil siedzi przy telewizorze i przygotowuje film.
- Kochanie, czy Ty przypadkiem nie spodziewasz się dziś jakiś jeszcze gości?
Kamil odwraca się zdziwiony w moim kierunku.
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Bo zamówiłeś jedzenia jak dla pułku wojska.
Siadam na poduchę kładąc delikatnie pakunki na stole. Kamil siada obok mnie i pomaga mi rozpakowywać.
- Wiesz, głupio się przyznać, ale nie wiedziałem co lubisz, więc zamówiłem wszystkiego po trochu. Nie pytałem Ciebie, bo chciałem, aby to była niespodzianka. A wiem tylko od Kuby, że nie możesz jeść orzechów i migdałów przez alergię pokarmową.
- Spokojnie, na pewno coś znajdę dla siebie.
- Dobra moja droga. To siadaj wygodnie i włączamy film.
Kamil nalewa szampana, nakłada na talerze jakieś pierożki i włącza film. To jest chyba najlepsza randka na jakiej jestem. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz