Przepraszam, że tak dawno nic nie wstawiałam.
Niestety mam teraz dużo spraw na głowie. Praca, dom i ślub za dwa tygodnie :)
dziś mam wieczór panieński, na osłodę wrzucam Wam rozdział.Buziaki :*
Mimo, że była sobota to wstałam już o 5
rano. Nie mogłam spać. Jestem tak podekscytowana dzisiejszym dniem, że od rana latam
jak szalona. Odliczam godziny do
spotkania z Kamilem. Po porannej rozmowie telefonicznej z Kamilem troszkę się
uspokoiłam, ale tylko na chwilkę. Uzgodniliśmy, że wpadnie wcześniej na kawę.
Ma do Nas przyjechać o 12, bo Kuba ma jeszcze rozgrzewkę przed meczem. Około 10
wstaje mój kochany śpioch, w końcu zwleka swoje szanowne cztery litery z łóżka
i zamiera w drzwiach do salonu.
- Co tu się stało?
- Jak to co? Posprzątałam trochę.
- Ty to nazywasz trochę? Poprzestawiałaś
meble, umyłaś podłogi. Nawet okna lśnią.
- Wstałam wcześnie i stwierdziłam, że
jakoś aktywnie spożytkuję ten ranek.
- Po pierwsze o której Ty w ogóle
wstałaś? A po drugie, jak do jasnej anielki to możliwe, że przy takiej akcji
odgruzowywania salonu mnie nie obudziłaś? Przecież nie mam aż tak mocnego snu?
- Starałam się być cicho i nie szurać
meblami po podłodze, podkładałam ścierkę. A wstałam po 6 więc nie tak znowu
wcześnie.
- Jasne. W normalny dzień to trudno Cię
ściągnąć z łóżka przed 8. A jak masz iść do pracy to najpierw wydzierasz się na
budzik „po co dzwonisz do cholery ty
niewdzięczna mendo?!”.
- Nie przeklinaj. I nie przesadzaj.
- Hmm. Niech zgadnę. Kamil wejdzie do
Nas przed wyjazdem?
- Ygh. Tak. Zaprosiłam go na kawę. Mam
nadzieję, że nie masz nic przeciwko?
- Nie spoko. Nawet go lubię. Widzę jak
na Ciebie zerka jak nie widzisz. Ale
wiesz, trzeba się dowiedzieć co tak naprawdę w trawie piszczy.
- Wiem. Nie będę się śpieszyć. Możesz
być spokojny. My nawet…
- Ej ej ej! Spokojnie. Jestem Twoim
bratem i nie mam zamiaru słuchać o Twoich przygodach nocnych i ekscesach
seksualnych.
- Nie bądź dupek. Przecież…
Kuba zatyka uszy i zaczyna śpiewać
lalalala. Przewracam oczami i się śmieje.
- Wariat z Ciebie.
- Spoko spoko. Idę pod prysznic, a
Ty możesz wrócić do śmiałych fantazji ze
swoim Kamilkiem.
- Jesteś najgorszym bratem jakiego mam.
I to nie jest mój Kamil.
- Kochana siostro. Chciałbym zauważyć,
że o ile mnie pamięć nie myli to jestem Twoim jedynym bratem. A Kamil chyba już
wie na czym stoi.
I zostawiając mnie z dziwnym wyrazem
twarzy poszedł się myć. Czy naprawdę mogę traktować Go jako mojego Kamila? Nie
zastanawiałam się zbytni nad tym. Wszystko dzieje się w takim zawrotnym tempie,
że nawet się nie zatrzymałam, i nie popatrzyłam na to z boku. Widziałam tylko
Nas, że chcę aby NAM się udało. Ale perspektywa, że może jednak istnieje cos
takiego jak szczęście mnie zachwyca. W dodatku to może naprawdę jest to możliwe.
Czyżby? Czy jest możliwy happy end
dla mnie i dla Kuby? Przecież w życiu tyle już przeszliśmy, chciałabym aby Kuba
miał ciszę i spokój. Dobra popadłam w nostalgię, a jest już… o cholera! Już
11:35!
- Cholera!
- Czyżbyś dopiero zdała sobie sprawę, że
jest późno, a Twój rycerz na rumaku podjedzie pod Twój zamek lada chwila?
Krzyczę i wbiegam do pokoju trzaskając za sobą drzwiami. W co ja się ubiorę? Grzebie w szafie i wyciągam jeansy oraz bluzkę w panterkę. Może być. Przeczesuję włosy palcami, nakładam błyszczyk i wychodzę z pokoju.
Krzyczę i wbiegam do pokoju trzaskając za sobą drzwiami. W co ja się ubiorę? Grzebie w szafie i wyciągam jeansy oraz bluzkę w panterkę. Może być. Przeczesuję włosy palcami, nakładam błyszczyk i wychodzę z pokoju.
- Cholera!
Tylko tyle udaje mnie się powiedzieć,
zanim wpadam w drzwiach na Kamila.
- Cześć.
Mówi Kamil z uśmiechem na ustach. Chyba
się od Niego uzależniłam. Albo nagle ogłupiałam, bo nawet słowa nie jestem w
stanie wypowiedzieć.
- Heejjj.
- Wstawiłem wodę na kawę.
- Super. Dawno przyszedłeś?
- Nie. Raptem 5 minut temu. Kuba mnie
wpuścił, powiedział, że się ubierasz i myślałem, że Ci pomogę.
Mówi z błyskiem w oku. Chyba spaliłam
buraka, czuję jak mi policzki płoną.
- Jakoś sobie dałam radę.
Mówię i idę do kuchni, aby zalać kawę.
Kamil siada przy stole i mnie obserwuje.
- Dla Pana czarna, a dla mnie z mlekiem
i cukrem.
- Skąd wiesz jaką piję kawę?
- Powiedzmy, że strzelałam.
- Trafiłaś.
Siadam również przy stole naprzeciwko
Kamila. Rozmawiamy na luźne tematy, wiedząc aby omijać te zamknięte w puszce
Pandory. Obydwoje wiemy, że jak ją otworzymy, to będziemy musieli się z Nimi
zmierzyć i walczyć o to, abyśmy mogli być razem.
- Już jestem gotowy.
Odwracamy głowy w kierunku Kuby.
- Co masz na sobie?
- Nowy strój. Ponoć mamy nowego
sponsora. Wczoraj zapomniałem Ci pokazać. Są świetne. I mamy nawet trzy
komplety. Mamy nawet imiona na plecach.
Nic nie mówię tylko zerkam dyskretnie na
Kamila, który stara się ominąć moje spojrzenie. Wiedziałam.
- Super Kuba. Zbieraj rzeczy i
wychodzimy, nie możesz się spóźnić.
Zbieram klucze z blatu i torebkę. Kuba
zbiega ze schodów, ja zamykam drzwi i odwracam się do Kamila.
- To Twoja sprawka?
- Ale co?
- Wiedziałam. To Ty jesteś nowym
sponsorem drużyny?
- I tak i nie. Tak, to był mój pomysł.
Moja firma dofinansowuje wiele akcji charytatywnych, drużyn, schronisk.
Zarzuciłem pomysł, a moi doradcy stwierdzili, że będzie to miało dobry wpływ na
firmę jak i na mój image. Nie gniewaj się. Nawet jakby Kuba chciał, to się nie
dowie kto jest sponsorem. Wykonawca jest jedna ze spółek.
- Aha. Okej. Po prostu nie chcę, aby
Kuba pomyślał, że chcesz go przekupić.
- Też tego nie chcę.
- Trochę się natrudziłeś, aby to
zatuszować.
- Trochę, a nawet buziaka nie dostałem.
Bez namysłu zarzucam mu ręce na szyję i
namiętnie całuje. Ma takie miękkie i aksamitne usta, że mogłabym tak do końca
życia. Kamil mnie przyciska do ściany i mocno obejmuje.
- Ejj. Uspokójcie się do cholery!
Odskakujemy od siebie jak oparzeni słysząc
Kubę.
- Jedźmy bo się naprawdę spóźnię.
Obmacywać się możecie później. ALE NIE NA MOICH OCZACH!
Mówi to y wychodzi z kamienicy
trzaskając drzwiami.
Widzę, że Kamil tak samo ciężko oddycha
jak ja.
- No i szlag trafił moje chęci.
- spokojnie. Pojedziemy po meczu na
pizzę i pogadamy. Poznacie się lepiej. Będzie dobrze. Musimy tylko ograniczyć
nasze kontakty przy Kubie
- Mam nadzieję, że tylko Kuba jest tu
ograniczeniem.
Kamil uśmiechając się chytrze bierze
mnie za rękę i wychodzimy z kamienicy kierując się w stronę dobrze mi już
znanego auta. Widzę szok Kuby na widok samochodu. Siadam cicho z przodu, a
chłopaki całą drogę gadają o samochodach. Dojeżdżamy na miejsce i Kuba
wyskakuje z auta jak oparzony krzycząc do
później.
- Widzisz jakoś nawiązaliście nić
porozumienia.
- Tak i nawet odkryłem kilka naszych
wspólnych zainteresowań.
- Tak? A jakich?
- Książki, piłka nożna, samochody i Ty.
Mówi i całuje mnie delikatnie. Jednak
nawet na tą najdelikatniejszą pieszczotę robi mi się gorąco. Kamil zerka na
mnie przeciągle i po namyśle wzdycha.
- Lepiej chodźmy na trybuny zająć dobre
miejsca, bo zaraz porwę Cię stąd.
- Byłoby fajnie, ale może innym razem.
Całuje go w policzek i wysiadam. Czy
jest możliwa taka normalna egzystencja? Czy to jedynie cisza przed burzą?
Odgarniam złe myśli i się uśmiecham. Kamil bierze mnie za rękę i zmierzamy na
boisko.
Witaj :) zaczęłam czytać i to jest CUDOWNE ;) dawno nie dodawałaś i mam nadzieję, że napiszesz nową część :D czekam ;)
OdpowiedzUsuńDopiero wróciłam z podróży poślubnej :) Postaram się lada dzień coś dodać. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę. Buziaki :*
OdpowiedzUsuń